Ash pożałował, że w ogóle otworzył usta. Skinął na
Rory'ego, żeby podał mu pieluchę. - Mój detektyw twierdzi, że niedługo powinien odnaleźć krewnych Star. - I o to się wściekła? Powinna się cieszyć. Star była przecież jej przyjaciółką, i w ogóle. Ash posypał Laurze pupę talkiem. - Chce, żebym zatrzymał dzieciaka. Rory parsknął śmiechem. - Przecież ty nie masz pojęcia o wychowywaniu dzieci. Ash zmierzył brata od stóp do głów spojrzeniem wnikliwego badacza. - Jakoś udało ci się przeżyć i osiągnąć wiek męski. Rory machnął ręką. - E, to się nie liczy. Ja byłem chłopcem. Z chłopcami łatwiej. - Łatwiej? - Ash podniósł małą ze stołu. - Byłeś jak wrzód na dupie. Wszyscy byliście koszmarni. 140 Ash z Laurą na ręku ruszył do kuchni. - I dlatego nie chcesz mieć swoich dzieci? - zainteresował się Rory, idąc za nim. Ash zatrzymał się gwałtownie. - Kto ci powiedział, że nie chcę mieć dzieci? - Sheila. - Kiedy ci się zwierzała? - Nic nie wiem, nic nie powiem. - Rory zaczął machać rękami. - Zaraz mi zarzucisz, że uwodzę twoją byłą żonę. Ash wzruszył ramionami i wszedł do kuchni. - Amant się znalazł, myślałby kto. - Dlatego rozpadło się wasze małżeństwo? - Przez ciebie? Nie, śliczny. - Nie. Przez to, że nie chciałeś mieć dzieci. Ash wyjął butelkę z lodówki, wstawił do mikrofalówki, nastawił zegar. - Między innymi. - Głupio mi, Ash - wyznał Rory. - Z jakiego powodu? - Bo przez nas nigdy nie będziesz ojcem. Zniszczyłem ci życie. - Zniszczyłeś, ale może nie do końca. Nie martw się. Mieliśmy z Sheilą problemy, jeszcze zanim pojawiła się kwestia dzieci. Nie z tego powodu się rozwiedliśmy. Rory odwrócił krzesło i usiadł na nim okrakiem. - Wytłumacz mi, dlaczego nie chcesz mieć dzieci? - Nie wiem. Z kilku powodów. Przede wszystkim chyba powinienem podziękować tatusiowi, skutecznie mnie zniechęcił do posiadania potomstwa. - Ash zmar141 szczył czoło. - Zastanawiałeś się kiedyś, jakim byłbyś ojcem? Złym, dobrym? Albo takim jak nasz, niewidzialnym? - Prawdę powiedziawszy, nigdy o tym nie myślałem - przyznał Rory po chwili namysłu. - A ja tak. I mam zbyt wiele wątpliwości, żeby odważyć