Od początku ci to powtarzam, ale ty najwyraźniej
nie możesz tego pojąć. Ja zaraz wracam do Londynu, bo mam tam kilka spraw do załatwienia, ale na Minorce zostawię swojego asystenta, który będzie cię miał na oku. - Co ty sobie u diabła, wyobrażasz? - wybuchnęła Carrie. - Doskonale wiesz co. Nigdy nie ukrywałem przed tobą, o co mi chodzi, ale nie przyjechałem tu po to, żeby się z tobą kłócić. Chciałem tylko sprawdzić, gdzie jest Danny i czy mu się nie dzieje krzywda. Kiedy dokładnie wracasz do Londynu? - W piątek przed południem - odparła już bez protestów. - Razem z rodziną Elaine. - Wobec tego Spiro zostanie na Minorce do piątku. Będzie pilnował, żeby ani tobie, ani Danny'emu nie stało się nic złego. - Nie wiem, jak ty sobie to wyobrażasz - westchnęła zrezygnowana Carrie. - Ten dom nie należy do mnie. Nie mogę tu nikogo zaprosić, nie mogę... R S - Spiro nie będzie mieszkał w tym domu - wpadł jej w słowo Nikos - ale będzie na ciebie uważał. I postaraj się nie robić żadnych głupstw, a ja się postaram nie zawalić spraw, które musiałem zostawić, żeby cię znów odnaleźć. - Dlaczego ty mi to wszystko robisz? - jęknęła Carrie. - Przecież Danny ani trochę cię nie obchodzi. On ci tylko przeszkadza w tych twoich ważnych interesach. - Nawet nie wiesz, jak bardzo się mylisz. - Nikos skrzywił się pogardliwie. - Czy tego chcesz, czy nie, Danny jest moim bratankiem i dlatego bardzo mnie obchodzi. - Więc czemu nie zgłosiłeś się po niego zaraz po śmierci brata? Czemu zainteresowałeś się Dannym dopiero teraz? A może dopiero teraz interesy sprowadziły cię do Londynu i przy okazji postanowiłeś zobaczyć swego bratanka? - Nie miałem pojęcia, że on jest na świecie - mruknął Nik. - Dopiero niedawno się dowiedziałem... Z początku mu nie uwierzyła, ale kiedy na niego spojrzała, kiedy zobaczyła jego zacięte usta i wściekłe spojrzenie, pomyślała, że to może być prawda. Miała go zapytać, jak to możliwe, tyle że właśnie podeszła do nich Elaine z butelką wody mineralnej i dwoma szklankami. - Może byście się czegoś napili - powiedziała. - Dziękuję - powiedział Nik. - Ja już wychodzę. - Ale... - zaczęła Carrie, lecz i tym razem nie dał jej dojść do głosu. R S - Wyjdę po ciebie na lotnisko - powiedział, po czym odwrócił się i nie oglądając się za siebie, wyszedł z ogrodu. - Ty na pewno musisz się napić wody - stwierdziła